Nie mogę sobie w życiu poradzić z poczuciem ciągłego bezsensu. Cokolwiek bym nie robiła czuje, że to nie jest to. Oczywiście doceniam wszystkie swoje osiągnięcia na tle zawodowym, rodzinnym jednakże brakuje mi wisienki, tego czegoś co sprawiło by, że moje życie nabierze barw. Jest to na tyle frustrujące, że żyję w poczuciu spełnienia. Zaspokoiłam wszystkie podstawowe potrzeby w swoim życiu, zrealizowałam główne plany. Brakuje mi czegoś co sprawi, że będzie ono wyjątkowe. Boje się tylko wypowiadając te słowa, że ściągnę na siebie jakieś nieszczęście i stanę się pierwszą męczennicą RP i wtedy można będzie stwierdzić ,,Tak, ta to miała dopiero życie".
Szukam siebie nieustannie odkąd pamiętam, szukam się w książkach, ludziach, nigdy w rzeczach. Nie mogę znaleźć tego czegoś. Niepotrzebnie patrzę na innych, że dadzą mi to coś, co mi samej we mnie brakuje. A mam wspaniałe osoby wokół siebie, aż dziw bierze że tak cierpliwe i wspierające.
Zachęcam każdego do poszukiwania swojego sensu, moje szukanie ostatnio przeradza się w jakąś manie i zaczynam obawiać się, że ktoś mnie wreszcie sklasyfikuje na podstawie tych postów.
Na pewno nie poddaje się i wyznaczam sobie nowe kierunki rozwoju, nie porzucam nadziei, że zaprowadzą mnie do w pełni spełnionego i satysfakcjonującego życia.